poniedziałek, 19 marca 2012

Finanse + Rachunkowość - Matematyka - Informatyka = ???

Nie przyszedł mi ostatnio do głowy żaden rewelacyjny temat, więc postanowiłem sięgnąć do niewyczerpanej kopalni pomysłów, czyli do studiów (wyższych). Dzisiaj weźmiemy na tapetę Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu, kierunek Finanse i Rachunkowość, Wydział Zarządzania, Informatyki i Finansów. Mają rację ci, którzy się domyślają, że panegiryk to nie będzie.

Wyjaśnię najpierw mój status na tym szacownym kierunku. Jestem z niego takim bakałarzem, jak prezydent Kwaśniewski magistrem, czyli trzy lata nauki za mną, a praca licencjacka i egzamin przede mną. Gdybym mógł dostać jakiś papierek (z pieczęcią!) zaświadczający, że uzyskałem wykształcenie niepełne wyższe, wziąłbym go z pocałowaniem dziekana w rękę. Muszę przyznać, że kierunek jest dość innowacyjny. Innowacja polega na tym, że staramy się uczyć finansów, a jednocześnie unikamy jak ognia matematyki i informatyki. Po odjęciu tych dwóch dziedzin wiedzy od finansów, zostaje niestety tylko garść wzorów, garść definicji, dużo prezentacji i niewiele myślenia. Nie można powiedzieć, że matematyki w ogóle nie ma: jest analiza, trochę algebry, statystyka, matematyka finansowa, to wszystko zakończone wcale nie łatwymi egzaminami. Niestety tylko na pierwszych trzech semestrach, potem zaczynają się wzory i wzory, najczęściej stosowane bez próby zrozumienia (i to nie tylko ze strony studentów, lecz także prowadzących ćwiczenia).

Statystyka jest wykorzystywana najczęściej po to, żeby policzyć odchylenie standardowe. Najlepiej oczywiście na kartce, żeby sobie radzić w razie awarii systemów komputerowych i żeby minęła znaczna część ćwiczeń. Najlepiej też na trzech różnych przedmiotach po kilka razy, żeby się utrwaliło (tzn. żeby wzór się utrwalił). Należy jednak zmusić studentów do myślenia, zastawiając na nich pułapki: wzorów nie opiszemy, tą samą wartość oznaczymy raz jednym symbolem, raz drugim i pozostawimy im odpowiedź na najważniejsze pytanie: czy rok ma 365 dni, a może 360, a może 52 tygodnie? To jest abc finansów. Na trudne pytania odpowiemy: "Tak jest we wzorze", "Tak się przyjęło", a w przypływie szczerości: "Proszę pana, ja tych wzorów sam nie wymyśliłem".

Choć wydział ma informatykę w nazwie, to na tym kierunku nie ma jej w ogóle. Trudno mi zrozumieć, że przy tylu godzinach spędzonych z Excelem nie napisaliśmy ani jednego makra. Uważam, że jeden przedmiot dotyczący programowania dałby przyszłym finansistom i księgowym o wiele więcej niż te wszystkie przedmioty o chwytliwych nazwach (osławione nowoczesne technologie rynku finansowego) zaliczane prezentacjami. Oczywiście, zdecydowana większość absolwentów tego kierunku nie będzie w pracy programować. Każdemu jednak przyda się przyswojenie zasady: "Lepiej skoncentruję się na tym co robię, bo inaczej przy szukaniu błędów znacznie poszerzę swój zasób przekleństw".

Niedobór matematyki i informatyki najdobitniej został obnażony przez zeszłoroczny konkurs Ernst & Young Praktyka Inżynierii Finansowej, w którym trzeba było stworzyć symulator do prognozowania cen energii. Z tej uczelni rozwiązanie zadania przesłały tylko dwie drużyny, obie złożone z osób studiujących drugi kierunek związany z informatyką lub matematyką. Przed tym konkursem, znany prof. Jajuga (o ironio, opiekun tego konkursu) chętnie krytykował osoby studiujące dwa kierunki. Nie wiem, czy zmienił zdanie, ale na pewno dostał mocne powody ku temu.

Oczywiście zalety są. Poznałem sporo inteligentnych osób, które w dodatku mają życie prywatne, przez cztery semestry miałem darmowe kursy angielskiego i niemieckiego na bardzo dobrym poziomie, no i jakieś ogólne rozeznanie w finansach posiadłem. To ostatnie jednak w największym stopniu nie dzięki zajęciom, a dzięki kilku konkursom, w których wziąłem udział. Jeżeli ktoś chce się rozwijać, to jak najbardziej może, poprzez konkursy, koła naukowe, samodzielną pracę, na co jest naprawdę dużo czasu. Jeżeli nie chce, niestety wyjdzie z uczelni głupszy niż po maturze. Dodam na koniec, że kierunek, który studiowałem, uchodzi za najbardziej "ścisły" na całej uczelni.

2 komentarze:

  1. Podobno te rzeczy ktorych brakowalo Ci na FiR znajduja sie na Informatyce i Ekonometrii. To zdecydowanie bardziej matematyczny kierunek niz nasz. Ale generalnie zgadzam sie z przesłaniem ;p Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się Panie Wojciechu w 100%. Pisania makr nie było na naszym kierunku, nie ma i nie będzie, a to dlatego, że rzecz tak bardzo praktyczna i później przydatna sprawi za dużo trudności wielu studentom, którzy będą mieli problemy z zaliczeniem przedmiotu - a tego uczelnia nie chce. Brakuje nauki rzeczy praktycznych, a za dużo jest jak to napisałeś "podstawiania do wzorów". Niestety im dalej tym gorzej. Na studiach magisterskich przypominamy sobie jak się liczy narosłe odsetki od obligacji i dyskontujemy przyszłe dywidendy (na wypadek jakbyśmy zapomnieli). Spędzając 4 lata na tej uczelni muszę jednak stwierdzić, że jest to uczelnia dla inteligentnych, czyli dla tych, którzy zminimalizują czas poświęcany na zajęcia, a skupią się na własnej działalności, konkursach, kołach - tak jak napisałeś:) Pozdrawiam Maciej O.

    OdpowiedzUsuń